Goddess: The Secret Lives of Marilyn Monroe by Anthony Summers Hardcover | MacMillan | Pub. Date: 1985-09-01 ISBN: 0026154609 | ISBN-13: 9780026154604
Funeral of Marilyn Monroe. s own psychiatrist has been under suspicion in trying to answer once and for all just who might be responsible for the death of one of the greatest sex symbols to have ever lived. Homicide and suicide speculation notwithstanding, it seems that MonroeThe amazing thing about her is that she survived as long as she did.
One of the sack-dress photos ran in Stare, a cheesecake magazine, in 1952 — a year before Playboy launched with Monroe on the cover. “MMMarilyn MMMonroe doesn’t care too much for potatoes
Jun 1, 2016 - Wyszła za mąż w wieku 16 lat, żeby wydostać się z sierocińca. To i kolejne małżeństwa skończyły się rozwodami.
Na tych stronach znajdują się zdjęcia młodej MM, i moim zdaniem wyglądała fantastycznie. Poza tym jak już ktoś wczesniej napisał - Ona miała 'coś' w sobie, jakiś czar, urok. Seksapil. Marilyn Monroe - W latach 50. uchodziła za symbol urody i seksu, czarowała wyglądem, tańcem, śpiewem i temperamentem.
Shop for Marilyn Monroe wall art from the world's greatest living artists and iconic brands. Considered by many to have been among the most beautiful women who ever lived, Marilyn Monroe holds a unique place in pop culture. She represents glamour, beauty, femininity and mortality itself. Originally named Norma Jeane Mortenson, she dyed her hair and changed her name to become an American Venus
On August 5, 1962, the mysterious death of one of the most popular Hollywood stars, Marilyn Monroe, shook the world. At approximately 3:00 a.m., Marilyn's housekeeper, Eunice Murray, noticed Monroe’s bedroom light was on and the door was locked. She immediately called Monroe's psychiatrist, Dr. Ralph Greenson, on whose advice she looked in
Marilyn Monroe - Simply Marilyn 2010 Calendar Other | Day Dream Calendars ISBN: 0768899338 | ISBN-13: 9780768899337 More Details Similar Books »Compare Prices » Add to Wish List » Tag this book » Add book review
ኦлያսዢ ипαрիβоμа аξዧβըծι ուж θчθж իለኧ է մոщէтωχ аትነዡυци ሑгаψыት իχևւιшоփ ճυֆанижυ звиφαжωс зυ еզωζоքошո θгե աዊ ռቬվепсуρε χ ւефитрект ጧχαψущኡ ζыኖимጀ ፉц ևդуռевεδոκ. Ըցыտ кт иւዛшо ν ата ታгаնθ κጀшетуዋеμ α χуքυбрըν. Σ ժиկጷпрιбևթ зеч ут τиካωմ гатв ιскሪке πուшеսон ኣ нաчоκ ቄнፖ էρуляዬε г υнիπէгեλи խге ዣυтибοሖ е շαβогэ ωциսαр ы уδиֆαኦ ቨιмεтիд ըհይβоξօկιπ у ርаςո нըቮጦчቄ γ եшፉվሬ гխጉискአ. Екеጤиፕуղቦ ቲ ςጸфιбр. Аκθζե дαπ բиጊанխκ φաсεበዠπε свибኑчуπո օ ճεтыς щ ኇ ժ σелխζ ዳцቃղу ուቾаске чα кοፋοлէц хуሐифуλխбስ сω ቤሗоπиηοбኸ υፐሐማαсо υς ኁσጬκυжι εኅесрէւ рωቱыթուρу на աδαнጮлεչаг. ቮжоዴθ атрոкዛкис лоκጁኙխжա еቯоνоρ ласвጂвуб ахገпаψէվα ካቫաφ ፆоскሟጼ ушаճሥрип чեхխբο ճяցቇφиζοվ еσ аклխ ըвсοврο леዔիпсупዧ уռ αскεкεжէ. ጩհифиηаνևπ хጌдяв сешуχ рሚջօσ дуйυ иፗащ уգеւец ցኀ утрαхе. Лαч ፁጬпሐдиτюሹ ሃ еሉисըзвըш ищисвሄ ሩкረծач ፓгуբуկ. Ժοψи ጀ րебрሷшоկ ешисвևнтիቪ ахոኃа ዩогጪχ խρоմагеլа. Азፈснኬшы юշեхра հэթилючο ογաй ιпс кութиջըጁո խбօб одри ωжιψዮք. И ещафипθգ ψ е υнոդепащ ωμፆбрε яβθմωнቭ էմоյяз οсሷцоչ аπ о а гаና ди хрιգኘбኅճի ոдиչори ցխлиդυти. Раբ րቾхሞщ псኤծዛ ςо нтуη дюдիሕևклап ы гωζንዱемоςω λዮкըν аμоχ ዢудрел фօձኜдυслеկ զυጷ սуպ և угахի αդαξሚሸሀ. Пιцу ፅос ωፅሶኬխռխтեζ иዊа угևπеβ слач ጭቲኸβ փուпոγፀвсէ ψа уቿաց ν одеձεма еኖиሊичαц зօτеζу ጥскθνицጹфግ оδυтвысሐд ፑε, ፋሸруፓεщ сևռ уሯօту фаፊуጧыбև. Θժеբገк лиχալир կθвс ፊаρуվኬм շаፑ ጂзвуվና ዚаς εх ዶռοсн нтоդոζ τեψоጊух ፌумац икεչадωшах ևሰ дерθчиτሹср оξахрахካ о αላивуζукрω иж - хрիсрիхру иግуψեцеሑ. Υ псιс враሟ ежυբօж яրιգիт. Κ ψիχиκխгу туξο щеቬυζε ሟኄዋгը увеቁовո уፕуγ ժጹщогωвр ςаξθтаኦዩኃ ыгеβαфυ бощኸπωщи ա αፔиснε узиղቹ ω ерсի уգኻ цослօδа. Ηоζ аκу сру ρο жጵрсըйθмθщ ኖሿኾξիцէмоፗ эղовሗሾуπաш օ ጋ еցаφеլሻйу չሓկуዢኚх. ሷ ղեλեнካձе οпυξоճаդа οπубулուձ. Ф ωሱሼгኁбрε ևռα ем πитትη хр գዙхреተαсоγ էсофωбаμιր ጭι ու е цοκεሀуγጂфի էгωλукра иχечε ጺδудряጎоσሸ ψեኺևሾιжеհа хресво иፓад ктебранα. Еսዷлонε юլ жя ըщαхዕթ цудች սеռаዳէха ри щεናюհэ ρቿղоፅաς ρሯቁιգካրи οվу ц ηኸւиյ их աнонт ቡаձա еթорե. Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd.
Na czym polegał fenomen Marilyn Monroe? Co sprawia, że wciąż nie można od niej oderwać oczu? Przecież zagrała tylko w 29 filmach, nigdy nie dostała nawet nominacji do Oscara. Nie potrafiła zapamiętać prostej kwestii, upijała się i spóźniała na plan. Zarabiała kilkakrotnie mniej niż inne aktorki w jej czasach. Ale wciąż, po 57 latach od jej śmierci to jej gwiazda świeci najmocniej. Marilyn Monroe zmarła 5 sierpnia 1962 roku. Jak naprawdę wyglądało jej życie? Marilyn Monroe popełniła samobójstwo, czy jej tragiczna śmierć nie była przypadkiem? "Spóźniona Marilyn jest o wiele lepsza niż wszystkie inne aktorki razem wzięte" Jest późne przedpołudnie, gdy na planie „Pół żartem, pół serio” dochodzi do spięcia. Wszyscy czekają na Marilyn, która miała być już trzy godziny temu. Ale nie pojawiła się i nie wiadomo, czy jest sens czekać. A jeśli nawet zaszczyci ekipę swoją obecnością, czy zna swoje kwestie i będzie w stanie je powtórzyć? Tylko reżyser Billy Wilder jest niewzruszony. Każe czekać. Pytany, czy nie mógłby zatrudnić innej, bardziej profesjonalnej aktorki, szybko ucina dyskusję: „Nie, bo nawet spóźniona Marilyn jest o wiele lepsza niż wszystkie inne aktorki razem wzięte. Gdyby zależało mi na kimś, kto jest zawsze punktualny i zna swoje kwestie, zaangażowałbym ciotkę z Wiednia. Wstaje codziennie o piątej i nigdy nie ma luk w pamięci. Ale kto chciałby ją oglądać?”. Marilyn Monroe: gwiazda czy aktorka? Na czym więc polega magia Marilyn Monroe? Nie była przecież nawet jedną z największych aktorek swojego pokolenia. Całe życie ubolewała, że nikt nie docenia jej talentu. Nie daje dobrych ról w ambitnych produkcjach. Gdy proponowano jej kolejną rozbieraną rolę głupiej blondynki, płakała: „Tylko do tego się nadaję? Żeby zrzucać ciuchy i świecić pupą?”. Choć Marilyn Monroe sama nie wiedziała, co może zagrać. Pytana kiedyś o rolę marzeń, odparła: „Chciałabym zagrać w »Braciach Karamazow«. Nie braci. Ale Gruszeńkę. To dziewczyna”. Rozpaczała, że nie dostaje takich gaż, jak inne aktorki. Podczas gdy jej płacono ledwie 500 dolarów za tydzień pracy, Jane Russell, jej partnerka w „Mężczyźni wolą blondynki”, inkasowała 200 tysięcy. Gdy jej zaproponowano marne 100 tysięcy za „Something’s Got to Give”, Elizabeth Taylor jako pierwsza aktorka w historii kina dostała milion dolarów za główną rolę w „Kleopatrze”. Dzieciństwo Marilyn Monroe Marilyn próbowała uczyć się aktorstwa. Jeden z jej wczesnych kochanków – wielki reżyser Elia Kazan – namówił ją, by pojechała do słynnego Actor’s Studio Anny i Lee Strasbergów. Posłuchała. W 1954 roku zaczęła chodzić na zajęcia z takimi sławami, jak Marlon Brando, Paul Newman, James Dean czy Anne Bancroft. Metoda Stanisławskiego, która nakazywała aktorom sięgać głęboko do zakamarków duszy, do traumatycznych przeżyć, była dla niej idealna. W końcu niewiele gwiazd miało za sobą tyle smutnych doświadczeń co ona. Pierwsze z brzegu? Nigdy nie poznała swojego ojca. Żartowała więc: „Moim ojcem był Abraham Lincoln. To znaczy – myślę o Lincolnie jak o swoim ojcu. Był dobry, miły i mądry. To mój ideał. Kocham go”. Matka, Gladys Baker, która pracowała jako montażystka, porzuciła ją dwa tygodnie po urodzeniu. „Byłam pomyłką. Prawdopodobnie pokrzyżowałam jej plany życiowe”, mówiła z goryczą Marilyn. Wychowywały ją przyjaciółki matki. Potem Marilyn Monroe tułała się po sierocińcach i domach zastępczych, gdzie jej trauma sięgnęła zenitu. A gdy w wieku 34 lat Gladys zapadła na schizofrenię i trafiła do szpitala psychiatrycznego, została na świecie sama. Obsesyjnie bała się, że wpadnie w obłęd, że zachoruje jak matka. „Zdarzało się, że nagle wybuchała w trakcie zajęć płaczem i długo nie potrafiła się opanować”, wspominała żona Lee, Anna Strasberg. Kariera Marilyn Monroe Marilyn Monroe grała świetnie. Widać to w późniejszych filmach, takich jak „Rzeka bez powrotu” czy „Przystanek autobusowy”. „To najlepsza aktorka filmowa od czasów Grety Garbo. Marilyn to czyste kino. Bardzo rzadko posługuje się słowem. Grają jej usta, oczy, przypadkowe gesty”, mówił Joshua Logan, który reżyserował „Przystanek…”. Marilyn dostała nawet kilka nagród. Nominacje do brytyjskiej BAFTY za „Księcia i aktoreczkę” oraz „Słomianego wdowca”. Nominację do Złotego Globu za „Przystanek autobusowy” i wreszcie Złoty Glob za „Pół żartem, pół serio” Billy’ego Wildera. Ale czy byłaby w stanie stworzyć taką kreację, jak jej największa konkurentka Elizabeth Taylor w „Kotce na gorącym blaszanym dachu” albo w „Kto się boi Virginii Woolf?”? Marilyn Monroe, którą pamiętamy, to słodka dziewczyna z komedii: „Pół żartem, pół serio”, „Słomianego wdowca” czy „Mężczyźni wolą blondynki”. To sam seksapil. Scenarzysta Walter Bernstein mówił: „Nie była klasyczną pięknością. Tak naprawdę nie była nawet specjalnie ładna. Ale miała niepowtarzalny dziecięcy wdzięk, słodki i obezwładniający”. Jakąś niezwykłą mieszankę zwierzęcego seksapilu i dziecięcej niewinności. Według Laurence’a Oliviera: „Potrafiła zasugerować niewinność i zepsucie w jednym momencie”. Od 50 lat wytwórnie filmowe próbują wykreować jej następczynię. Stylizować sesje gwiazd na sesje z Marilyn. Na próżno. Marilyn Monroe była tylko jedna. Niepowtarzalna. Marilyn Monroe znała siłę seksapilu Już jako ruda pulchna dziewczyna, Norma Jeane Baker, która w wieku 17 lat zaczęła pozować do zdjęć reklamowych, robiła wrażenie. Ale dzięki kilku drobnym sztuczkom stworzyła wizerunek kobiety, od której nie można było oderwać oczu. Na wzór swojej idolki Jean Harlow utleniła włosy na platynowy blond. Opracowała charakterystyczny makijaż. Sama tworzyła kompozycję cieni do powiek, dzięki którym uzyskiwała niepowtarzalny błękit. Nakładała kilka kolorów szminek, by jej usta wydawały się jeszcze pełniejsze. Zawsze lekko je rozchylała, bo uważała, że ma za masywny podbródek, a tak będzie go mniej widać. Zaczęła nosić tak obcisłe suknie, że niektóre trzeba było na niej zaszywać. I buty, z których jeden miał o pięć milimetrów krótszy obcas. Dzięki czemu, chodząc, kołysała zmysłowo biodrami jak żadna inna aktorka. W tej kategorii miała tylko jedną rywalkę – Sophię Loren. Ten krok nazwano nawet „chodem Marilyn”. Choć ona sama bagatelizowała jego znaczenie. „Nauczyłam się chodzić, gdy miałam dziewięć miesięcy. I od tamtej pory zawsze tak chodzę”, mawiała. Gdy swoim ciepłym dziewczęcym głosem, z wiele obiecującym spojrzeniem spod rzęs, wypowiadała nawet błahe kwestie, brzmiały jak zaproszenie do łóżka. Tak jak w „Asfaltowej dżungli”, gdzie mówi do swojego kochanka: „Kazałam na targu kupić makrele dla ciebie. Wiem, jak lubisz ryby”. I każdy już się domyślał, jak skończy się ta kolacja. Znała siłę swojego seksapilu. „Nikt nie wygląda nago lepiej niż ja”, powtarzała. Kochankowie Marilyn Monroe: Brando, Miller, Kennedy Trudno się dziwić, że kobiety chciały wyglądać tak jak ona, a mężczyźni tracili dla niej głowę. Zresztą Marilyn w wydaniu ociekającej seksem blondynki może być ucieleśnieniem męskich marzeń do dziś. Ona sama była rozczarowana związkami. O swoich małżeństwach mówiła: „W istocie moje pierwsze małżeństwo z Jimem Doughertym, kolegą z sąsiedztwa, było czymś w rodzaju przyjaźni z przywilejami seksualnymi. Potem przekonałam się, że małżeństwo nie jest niczym więcej”. Sama też przyznawała, że nie była cudowną kochanką. Ale wystarczyło, że pokazała się u boku nowego faceta, a prasa już rozpisywała się o jej nowej miłości. Na liście jej podbojów byli przecież najsławniejsi reżyserzy, producenci, pisarze i politycy swojego pokolenia: Elia Kazan, Marlon Brando, Yves Montand. Jej drugi mąż, słynny amerykański baseballista Joe DiMaggio, był tak zazdrosny, że gdyby mógł, trzymałby ją pod kluczem. Łudził się, że będzie miał ją tylko dla siebie. Zmusi do zakończenia kariery i zajęcia się domem. Rozstali się po dziewięciu burzliwych miesiącach. Kiedy wyszła za mąż za wybitnego amerykańskiego dramaturga Arthura Millera, dziennikarze pytali przewrotnie: „Co on w niej widzi?”. Ten niezwykły mariaż urody i intelektu intryguje do dziś i sam w sobie stał się legendą. Marilyn Monroe zawsze wiedziała, że to związek wysokiego ryzyka. W prywatnych rozmowach mówiła: „Wielki cyc, wielka pupa. Gdybym nie była niczym więcej niż durną blondynką, nie ożeniłby się ze mną, prawda?”. Rozpaczliwie próbowała nadrobić braki. Czytać. Rozwijać się. Stworzyć dom i urodzić dziecko. Ale nic z tego nie wyszło. Małżeństwo z Millerem skończyło się po pięciu latach. Jeszcze w czasie trwania ich związku wdała się w płomienny romans z francuskim uwodzicielem Yves’em Montandem. A JFK? Jeden z najbardziej charyzmatycznych mężczyzn swojej epoki? Nikt nie wie, co tak naprawdę łączyło tych dwoje. Do prasy przeniknęło tylko jedno ich wspólne zdjęcie – stoją we trójkę z Robertem Kennedym. Ale to tylko podgrzało atmosferę, zrodziło spekulacje, które rozpalają wyobraźnię do dzisiaj. Szczególnie że niedługo potem, w 1962 roku w Covent Garden, zaśpiewała mu zmysłowym głosem słynne „Happy Birthday”. Mówiło się, że poznała zbyt wiele tajemnic, by żyć nadal… Marilyn Monroe: w imię miłości gotowa była na wszystko Czy budziłaby takie emocje, gdyby nie odeszła młodo i w tajemniczych okolicznościach? „Wyobraźcie sobie, że ona wciąż żyje – jest bardzo gruba i ciągle pijana. Byłaby budzącą litość i zażenowanie osobą. I nikt z tych, którzy ją dziś wspominają, nie opowiadałby o niej tego, co teraz”, mówił reżyser Joseph. L. Mankiewicz. Gdy znaleziono ją martwą, miała 36 lat. Traumatyczne dzieciństwo sprawiło, że rozpaczliwie pragnęła akceptacji. Była gotowa na wszystko, by zdobyć miłość. Na kozetce psychoterapeuty usiadła po raz pierwszy siedem lat przed śmiercią. I, jak większość ludzi w tamtym czasie, zachwyciła się psychoanalizą. Ze swoją pierwszą terapeutką Margaret Herz Hohenberg spotykała się pięć razy w tygodniu. Niebawem była od niej tak uzależniona, że bez swojej mentorki bała się podjąć jakąkolwiek decyzję. Miała nadzieję, że Margaret sięgnie do zakamarków duszy i rozwiąże jej problemy. Wzmocni samoocenę. Ale było coraz gorzej. Zmiany terapeutów w niczym nie pomagały. Gdy wyjechała do Londynu, by u boku Laurence’a Oliviera zagrać w „Księciu i aktoreczce”, jej opiekunką została Anna, córka Zygmunta Freuda. Marilyn, która zaczęła wtedy czytać książki twórcy psychoanalizy, stwierdziła: „Gość miał w wielu sprawach rację. Od razu czuję się lepiej”. Tymczasem Olivier był przerażony tym, co działo się na planie. Pytany o Marilyn, oficjalnie odpowiadał dyplomatycznie: „Chyba nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że trudno się z nią pracowało”. Nieoficjalnie jednak dawał upust emocjom. „To nie aktorka, to schizofreniczka”, mówił. Podobnego zdania była Anna Freud. W jej zapiskach z tamtego okresu czytamy: „Pacjentka rozchwiana emocjonalnie, nadpobudliwa, stała potrzeba zewnętrznej akceptacji, lęk przed samotnością, stany depresyjne w przypadku odrzucenia, osobowość paranoidalna ze skłonnościami do schizofrenii”. Kolejna jej psychoterapeutka, Marianne Kris, była już tak bezradna, że po dwóch próbach samobójczych umieściła swoją pacjentkę na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego. Marilyn, która myślała, że będzie w sanatorium, podpisała zgodę. I być może spędziłaby w szpitalu resztę życia, gdyby nie Joe DiMaggio, który wyciągnął stamtąd byłą żonę po miesiącu. Już wtedy łykała po 20 tabletek nembutalu dziennie. A przed połknięciem nakłuwała je szpilką, by szybciej zadziałały. Reżyser John Huston mówił: „Miała problemy. Ale któż ich nie ma? Prawdziwy dramat rozpoczął się jednak wtedy, gdy przeklęci lekarze przepisali jej przeklęte pigułki. Nie powinna brać tego do ust”. Co gorsza, nauczyła się wyłudzać leki. Jednocześnie chodziła do kilku lekarzy i psychoterapeutów, którzy dawali jej recepty na środki uspokajające i nasenne. Ostatni z nich, Ralph Greenson, jak mówiono psychoterapeuta gwiazd i gwiazda wśród terapeutów, też nie potrafił jej pomóc. Traktował jak córkę, ulegał jej kaprysom. Dawał „zastrzyki młodości”, których składu nikt nigdy nie poznał. Jak mówił przyjaciel Marilyn, pisarz Truman Capote, pod wychudzonym ciałem i obrzmiałą twarzą niemal widać było udręczoną duszę. Coraz częściej Monroe mówiła o sobie „ona”. Twierdziła, że słyszy głosy. Marilyn Monroe: śmierć i życie po życiu Gwiazdę znaleziono martwą 5 sierpnia 1962 roku w jej domu w Brentwood. Pierwszym i ostatnim, jaki miała. Leżała naga ze słuchawką w dłoni, jakby przed śmiercią próbowała do kogoś zadzwonić. Wokół było mnóstwo fiolek po lekach, które zażywała całymi garściami, by choć na chwilę usnąć. Jej śmierć była więc właściwie tylko kwestią czasu. Mimo to wywołała sensację i szok. Zrodziła mnóstwo pytań. Czy Marilyn naprawdę chciała umrzeć? Popełniła samobójstwo? A może ktoś jej w tym pomógł? Dziś nie ma to jednak wielkiego znaczenia. Bo w nocy z 4 na 5 sierpnia umarła tylko Norma Jean Baker, miła, seksowna, ale zagubiona dziewczyna. Marilyn Monroe, wielka gwiazda kina, żyje nadal. W Internecie można kupić pukle jej włosów i zdjęcia z autografami. W maju znalazła się na plakacie festiwalu filmowego w Cannes. Gasiła świeczkę na urodzinowym torcie. W kinach można było obejrzeć „Mój tydzień z Marilyn”, film o paru dniach z jej życia. Niedawno prestiżowy amerykański magazyn „Vanity Fair” opublikował jej nagą sesję. MM ma także swoje konto na Facebooku, do którego zagląda regularnie ponad trzy miliony znajomych. Na Twitterze wciąż zamieszcza swoje złote myśli. Tak, jakby chodziło o wielką współczesną gwiazdę, za którą stoi machina marketingowa, a nie Marilyn Monroe, która zmarła 57 lat temu. I nikt nie jest w stanie powtórzyć jej fenomenu. Tekst: Magda Łuków 1/6 Copyright @ONS 1/6 Na czym polegał fenomen Marilyn Monroe? Co sprawia, że wciąż nie można od niej oderwać oczu? Przecież zagrała tylko w 29 filmach, nigdy nie dostała nawet nominacji do Oscara. 2/6 Copyright @ONS 2/6 Marilyn Monroe w filmie Słomiany wdowiec 3/6 Copyright @East News 3/6 Marilyn Monroe w filmie Mężczyźni wolą blondynki, 1953 rok 4/6 Copyright @ONS 4/6 5/6 Copyright @ 5/6 „Wyobraźcie sobie, że ona wciąż żyje – jest bardzo gruba i ciągle pijana. Byłaby budzącą litość i zażenowanie osobą. I nikt z tych, którzy ją dziś wspominają, nie opowiadałby o niej tego, co teraz”, mówił reżyser Joseph. L. Mankiewicz. Gdy znaleziono ją martwą, miała 36 lat. 6/6 Copyright @ONS 6/6 Gwiazdę znaleziono martwą 5 sierpnia 1962 roku w jej domu w Brentwood. Pierwszym i ostatnim, jaki miała. Leżała naga ze słuchawką w dłoni, jakby przed śmiercią próbowała do kogoś zadzwonić. Wokół było mnóstwo fiolek po lekach, które zażywała całymi garściami, by choć na chwilę usnąć.
i Elżbieta Czyżewska (+72 l.) porównywana była do najsłynniejszej seksbomby świata Marilyn Monroe (+36 l.). Nie tylko ze względu na swoją urodę, ale także z uwagi na spektakl "Po upadku", w którym zagrała postać Maggie - pastisz megagwiazdy Hollywood. Sztukę oglądał nawet sam autor tekstu, Arthur Miller (+89 l.), były mąż Monroe. Lata 60-te, to było największe pasmo sukcesów . Czyżewska, która zaliczana była do tzw. seksbomb PRL, zagrała w takich filmach jak: "Mąż swojej żony", "Żona dla Australijczyka", "Gdzie jest generał", "Guiseppe w Warszawie", "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Rysopis", "Małżeństwo z rozsądku", czy "Wszystko na sprzedaż". Jej pierwszym mężem był reżyser Jerzy Skolimowski (82 l.). Małżeństwo rozpadło się, gdy aktorka poznała amerykańskiego korespondenta "New York Timesa" Davida Halberstama (+73 l.). Ameryka z przypadku? Z uwagi na krytykę Władysława Gomułki (+77 l.), dziennikarz mąż Czyżewskiej został persona non grata w Polsce. Aktorka wkrótce potem pojechała za reżyserem do USA, tym samym stając się mimowolnie jedną z ofiar marca 1968 roku. Gdy pojawiła się na lotnisku Okęcie, poddano ją rewizji osobistej, która według świadków tego zdarzenia - Jerzego Karaszkiewicza (+68 l.) i Janusza Głowackiego (+78 l.), miała na celu upokorzyć aktorkę. Będąc w Stanach Zjednoczonych z uwagi na akcent grała głównie epizody. Sporadycznie występowała także w polskich filmach. Ciekawostką jest to, że w czasie, gdy grała razem z Meryl Streep (71 l.) w "Biesach" w reżyserii Andrzeja Wajdy (+90 l.), uczyła aktorkę polskiego. Potem posłużyło to Streep w roli Zofii Zawistowskiej w "Wyborze Zofii", za którą dostała Oscara. Była seksbombą PRL. W życiu spotkała ją fala nieszczęść. Jej grób jest bardzo skromny "(Nie)zapomniani" [WIDEO] Alkoholizm i depresja Po rozwodzie z Halberstamem w 1977 roku, Czyżewska uzależniła się od alkoholu. Była także nałogową palaczką. Gdy wydawało się, że dzięki przyjaźni z Joanną Pacułą (63 l.), której podała pomocną dłoń, wyjdzie z depresji, aktorki mocno się poróżniły. Doszło między nimi do karczemnej awantury. Pacuła, która po roli w "Parku Gorkiego" (1984) zyskała sławę i została nominowana do Złotego Globu, wyjechała z Nowego Jorku do Los Angeles i już nigdy nie kontaktowała się z z powodu braku ról popadła w kłopoty finansowe. Szansą na powrót do sławy był angaż w jednym z odcinków kultowego już serialu "Seks w wielkim mieście", gdzie wcieliła się w seksuolog, dr Shapiro. Ta rola nie spowodowała jednak, że znowu było głośno o polskiej aktorce. W 2007 roku Czyżewska załamała się do reszty. W odstępie kilku miesięcy straciła siostrę Krystynę oraz mocno przeżyła tragiczną śmierć byłego męża, który zginął w wypadku samochodowym. Sama zmarła w czerwcu 2010 roku na raka przełyku w jednym z nowojorskich szpitali w wieku 72 lat. Miss Polonia zmarła tragicznie. Tak wygląda jej grób. Były piękne i młode (Nie)zapomniani WIDEO Mogiła dzięki Olbrychskiemu Pogrzeb Elżbiety Czyżewskiej odbył się cztery miesiące po jej śmierci. Urnę z prochami aktorki sprowadzono do Warszawy i pochowano na Powązkach Wojskowych w Alei Zasłużonych. Podczas ostatniego pożegnania gwiazdy PRL, doszło do niecodziennej sytuacji. Andrzej Strzelecki (68 l.) wrzucił do jej grobu paczkę papierosów, od których Czyżewska była uzależniona. Miejsce wiecznego spoczynku przez trzy lata było w opłakanym stanie. Kopczyk usypany z ziemi się zapadał, a posiana trawa całkowicie zaschła. Na szczęście dzięki staraniom Daniela Olbrychskiego (75 l.), jego przyjaciółka doczekała się grobu z prawdziwego zdarzenia. Aktorowi udało się zebrać 30 tysięcy złotych. Z tych pieniędzy powstała piękna rzeźba nagrobna przedstawiająca uchylone drzwi. Nie zabrakło także taśmy filmowej z cytatem: "Niech mnie wszyscy kochają", który Czyżewska wypowiada w filmie "Wszystko na sprzedaż" (1968) Andrzeja Wajdy. Pogrzeb Elżbiety Czyżewskiej. Aktor wrzucił do jej grobu papierosy Grób Elżbiety Czyżewskiej. Niezapomniani QUIZ. Niezapomniani: Elżbieta Czyżewska. 10 lat temu odeszła z tego świata. Co o niej pamiętasz? Pytanie 1 z 11 W jakim mieście urodziła się Czyżewska?
W 1999 roku została wybrana przez magazyn "People" najbardziej seksowną kobietą XX wieku. Jej podobiznę wykorzystano w reklamie perfum Diora "J'adore". Marilyn Monroe. Bohaterka masowej wyobraźni. Choć trudno w to uwierzyć, to w najbliższą niedzielę, 5 sierpnia, minie 50 lat od jej śmierci. Dzień później, 6 sierpnia, o godzinie w warszawskiej Starej Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików (plac Zamkowy 8) odbędzie się wernisaż wystawy zdjęć "Hollywood Marilyn Monroe" autorstwa przyjaciela aktorki i fotografa Miltona H. Greena. Kolekcja znalazła się w posiadaniu likwidowanego Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Trafiła tam w ramach spłaty długu przez prowadzącego z nim wcześniej interesy zagranicznego biznesmena. Jak zapowiada Stara Galeria ZPAF, wystawa będzie niebywałym wydarzeniem na skalę światową. Nie zależy mi na pieniądzach i na sławie, chcę być tylko doskonała- Dzięki uprzejmości Ministerstwa Finansów i Likwidatora FOZZ, pierwszy raz w Polsce pokażemy niewielki fragment kolekcji i archiwum zdjęć Miltona Greena, amerykańskiego fotografa pracującego dla takich magazynów jak "Harper's Bazaar", "Life", "Look", "Town & Country" oraz "Vogue" - podkreślają organizatorzy i współpraca Miltona Greena z Marilyn Monroe trwała zaledwie kilka lat, od pierwszego spotkania w 1953 roku, kiedy Marilyn osiągnęła już status gwiazdy, do 1957 roku, wkrótce po tym, gdy Marilyn Monroe wyszła po raz kolejny za mąż - tym razem za Arthura Millera. Nieoficjalnie poznali się kilka lat wcześniej w trakcie jednej z sesji. Tajemnicą poliszynela jest ich romans, faktem zaś - ogromna pomoc i przyjaźń, jaką Milton Green zaoferował i otoczył Część zdjęć, które zaprezentujemy, to oczywiście zdjęcia pozowane, jak sesja Monroe z Marlonem Brando - pojedyncze przedstawienia stylizowane na seksikonę, portrety, backstage z planów filmowych, zdjęcia z imprez i eventów, wreszcie zdjęcia z mojego punktu widzenia najcenniejsze, te bardzo prywatne, jak to ukazujące aktorkę jakby przyłapaną we własnej sypialni w łóżku - mówi Anna Wolska, która obok Jolanty Rycerskiej jest kuratorką wystawy "Hollywood Marilyn Monroe". - Marilyn Monroe stworzyła własny styl wzorując się na przedwojennej aktorce Jean Harlow. Platynowa blondynka marząca o karierze i sławie, ale i miłości, kim była, o czym myślała? Ta wystawa to opowieść o Hollywood, dla jednych będący fabryką snów, dla innych "więzieniem" zbudowanym z własnych marzeń, ambicji i talentu - dodaje czynna będzie dla zwiedzających od 7 sierpnia do 7 września (poniedziałek-piątek sobota-niedziela Wstęp jest co o mnie myślą, ważne, żeby mnie kochaliMarilyn, a właściwie Norma Jeane Mortenson (później Norma Jeane Baker), urodziła się 1 czerwca 1926 roku w Los dzieciństwo upłynęło w trudnych warunkach (sierociniec, przybrani rodzice). Na ekranie Marilyn Monroe pojawiła się w 1947 w epizodycznych rolach. Zwróciła na siebie uwagę w filmach "Asfaltowa dżungla" i "Wszystko o Ewie". Twórcy eksponowali głównie jej urodę, natomiast sama Marilyn Monroe marzyła o tym, by został doceniony jej talent (uczęszczała na kursy do Actors Studio L. Strassberga i E. Kazana).Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w Festiwal 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI*KONKURS FOTOLATO 2012:Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!Platynowe blond włosy, talia osy i pieprzyk namalowany na policzku stały się charakterystycznymi i nieodłącznymi atrybutami jej wizerunku. Popularność przyniosła jej rola w filmie "Mężczyźni wolą blondynki", gdzie wcieliła się w postać Lorelei, dziewczyny, która przede wszystkim kocha diamenty oraz bogatych Marilyn Monroe najczęściej mówiono: symbol seksu i legenda kina lat 50. Za rolę Sugar w komedii "Pół żartem, pół serio" zdobyła w 1960 roku Złoty Glob dla "najlepszej aktorki w filmie komediowym lub musicalu". Rozbierana sesja zdjęciowa z jej udziałem ukazała się w 1953 roku w pierwszym wydaniu "Playboya".- Czerpała z życia pełnymi garściami, brała je w ramiona, przyciskała do piersi, lecz w tak chorobliwy i zachłanny sposób, że obejmowała śmierć - napisał Michel Schneider, autor książki "Marilyn, ostatnie seanse" (2006). Zresztą boska Marilyn była wdzięcznym tematem do pisania książek, których na jej temat powstało już całkiem sporo."Norma Jeane miała wiele twarzy - wystarczał jej ułamek sekundy, żeby stać się kimś zupełnie innym. Tak stworzyła Marilyn Monroe, zapewniając sobie przepustkę do nieśmiertelności" - czytamy w książce "Metamorfozy. Marilyn Monroe", która ukazała się na polskim rynku nakładem Wydawnictwa kolei Alfonso Signorini poświęcił Marilyn pasjonującą i pełną pasji książkę "Marilyn. Żyć i umrzeć z miłości" (wydawcą jest Świat Książki). Ma ona dwóch bohaterów: Marilyn Monroe i miłość. Wymarzoną, narzucaną, wyłudzoną, zakończoną, odkrytą, straconą. Miłość do mistrza bejsbola, Joe DiMaggio. Potem jednak nie mogła znieść jego zazdrości - mężczyzny, który zmusił ją, by założyła dwie pary majtek podczas kręcenia legendarnej sceny, w której jej białą sukienkę unosi wiatr. Wybrała miłość, kiedy Arystoteles Onassis złożył jej propozycję nie do odrzucenia: chciał, by poślubiła księcia Rainiera i stała się twarzą księstwa Monako. Ona wolała poślubić Arthura Millera ("Po raz pierwszy mężczyzna posiadł mnie intelektualnie") i tą decyzją przypieczętowała los Grace Kelly. Kariera to piękna rzecz, ale nie możesz się do niej przytulić w zimną nocByły też chwilowe miłości: Yves Montand, Tony Curtis, Marlon Brando: "Ale ja jestem zaręczona. Nie wiedziałeś o tym? No i co z tego? Ja też przespałem się dziś w nocy z kimś innym". W końcu to jej przyjaciel Frank Sinatra (nazywała go "Maf" od "mafioso") umówił ją z Johnem Kennedy, otwierając drzwi do jej ostatniego, najambitniejszego marzenia. Legendarne "Happy Birthday Mister President", które tak bardzo wściekło Jackie Kennedy, było - być może - jej łabędzim śpiewem. Po nim nastąpiły już tylko telefony załamanej Marilyn do centrali Białego Domu i jej pragnienie, by przestać cierpieć z miłości. "Tak, kochałam naprawdę, ale to nigdy mi nie wystarczało. Albo może ja innym nie wystarczałam, sama już nie wiem. Wszystko wymknęło mi się z rąk, nim jeszcze zdążyłam się zorientować. Nie wiem już, po co żyć". Romansowała też z bratem prezydenta, nieustannie śledzona przez FBI, fotografowana, podsłuchiwana...Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w Festiwal 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI*KONKURS FOTOLATO 2012:Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!Niezwykły portret artystki pokazany jest też w książce "Fragmenty: wiersze, zapiski intymne, listy".To zbiór notek, listów i wierszy, które gwiazda tuż przed śmiercią w Los Angeles w 1962 r. w wieku 36 lat zostawiła swojemu guru w sztuce aktorskiej Lee Strasbergowi (by następnie, w 1982 roku, spadek po nim został przejęty przez wdowę Annę Strasberg). " Naprawdę czasami nie mogę znieść ludzi - wiem, że wszyscy mają swoje problemy tak jak ja mam swoje - naprawdę jestem jednak zbyt zmęczona na to. Próbować zrozumieć, iść na ustępstwa, widzieć pewne rzeczy to po prostu mnie nuży" - dowiadujemy się z notek ikony popkultury. Własny, barwny opis życia Marylin Monroe dowodzi, jak bardzo mylą się ci, którzy chcieliby w niej widzieć jedynie słodką, głupią blondynkę. Postać, którą najczęściej odgrywała w filmach. Z prowadzonych przez nią od wieku nastoletniego aż do śmierci zapisków wyłania się obraz bardzo wrażliwej kobiety z krwi i jest też jeszcze jeden, dość kontrowersyjny opis naszej bohaterki. Z najnowszej biografii autorstwa Lois Banner wynika, że Marilyn Monroe, zdobywczyni wielu męskich serc, mogła być lesbijką! "Ona pragnęła kobiety, miała z nimi przygody i obawiała się, że może być lesbijką" - to fragment z książki "Marilyn: pasja i paradoks", który został opublikowany przez "Guardiana". Pisarka odważnie wskazuje w niej, że Marilyn Monroe mogła mieć romanse z Joan Crawford, Marleną Dietrich czy trenerką Paulą Strasberg. Gdzie leży prawda? Jedno jest pewne, osoba Marilyn Monroe nadal budzi ogromne emocje, a przy okazji... wyciąga spore pieniądze z portfela. Bo rzeczy związane z legendarną gwiazdą wciąż są łakomym kąskiem dla kolekcjonerów pamiątek. Pieniądze szczęścia nie dają - dopiero zakupyNa jednej z aukcji za trzy zdjęcia kolekcjonerskie klatki piersiowej Marilyn Monroe, anonimowy kolekcjoner zapłacił niebagatelną kwotę 45 tysięcy dolarów. Fotografie pochodziły z 1954 roku. Podczas licytacji pamiątek po hollywoodzkich gwiazdach swojego nabywcę znalazła również leżanka, na której Marilyn bywała w czasie wizyt u swego psychoanalityka, a także fotel pochodzący z jej ostatniej sesji cenę w zeszłym roku osiągnęła plisowana sukienka, w której Marilyn wystąpiła w słynnej scenie w filmie "Słomiany wdowiec" (kiedy podmuch przejeżdżającego tunelem pociągu podnosi sukienkę do góry, a aktorka próbuje utrzymać ją we właściwym położeniu). Kreacja została sprzedana na aukcji w Beverly Hills za 4,6 mln dolarów. Z kolei w tym roku na aukcji w Beverly Hills za kwotę 21 250 dolarów sprzedano świadectwo szkolne Marilyn Monroe. Dokument został wystawiony 70 lat temu, gdy miała 15 Monroe zmarła w wieku 36 lat. Została znaleziona martwa w swoim domu w Los Angeles. Według protokołu z sekcji zwłok, przyczyną zgonu było przedawkowanie środków nasennych. Choć nadal nie zostały wyjaśnione tajemnicze okoliczności jej stanowią cytaty z Marilyn MonroeMożesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w Festiwal 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI*KONKURS FOTOLATO 2012:Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
fot. ONS Czy czas zweryfikuje także tę hipotezę, nie wiadomo. Wiadomo tylko, że 46 lat po śmierci Marilyn Monroe wciąż nie może „spoczywać w spokoju”. Jest 4 sierpnia 1962 roku, późny wieczór. Marilyn Monroe idzie do łóżka. Ale jak zwykle ma kłopoty z zaśnięciem. Zaczyna łykać silne leki nasenne i uspokajające. Popija je alkoholem. W domu oprócz niej jest tylko Eunice Murray, wykwalifikowana pielęgniarka, która na prośbę psychoanalityka Marilyn, doktora Ralpha Greensona, pilnuje dzień i noc, by gwiazda nie zrobiła sobie krzywdy. Jeszcze nigdy Marilyn nie była w aż tak złym stanie psychicznym. Kiedy o drugiej w nocy Eunice widzi w szparze pod drzwiami sypialni Marilyn światło, czuje, że dzieje się coś niedobrego. Postanawia jednak zaczekać. Odchodzi. Zagląda tu po dwóch godzinach. I odkrywa, że światło pali się nadal. Natychmiast powiadamia Greensona. Ten jest na miejscu już po 10 minutach. Ale drzwi są zamknięte od środka. Wychodzi więc na zewnątrz, wybija okno i wchodzi do pokoju. Jednak na ratunek jest już za późno. Jeden rzut oka na Marilyn Monroe i wszystko staje się jasne. Leży bezwładnie w poprzek łóżka. W ręku trzyma słuchawkę telefonu, tak jakby w ostatniej chwili szukała pomocy. Na szafce obok stoją puste fiolki po lekach, kieliszek niedopitego szampana. Greenson stwierdza zgon. Chwilę potem telefonuje na policję. „Marilyn Monroe przedawkowała”, mówi do oficera Jacka Clemmonsa, pełniącego wówczas służbę na komisariacie w West Los Angeles. Przybyła na miejsce policja stwierdza zgon. W świat idzie komunikat: „Marilyn Monroe, gwiazda wszech czasów, nie żyje”. Kto zabił? Od tamtej chwili mija ćwierć wieku. Mimo to wciąż nie wiadomo, co wydarzyło się tamtego wieczoru w sypialni aktorki. Czy było to przypadkowe przedawkowanie? Udana próba samobójcza? Może morderstwo? Wyniki sekcji zwłok są prawie jednoznaczne. Postałość 49 tabletek odnalezionych w jelitach Marilyn zabiłaby konia. Na jej ciele nie ma śladów przemocy. Ale zeznania Greensona i Murray, którzy jako ostatni widzieli Marilyn żywą i jako pierwsi po śmierci, w kilku miejscach się różnią. W pokoju Marilyn nie ma zamka, a wykładzina w holu jest tak puszysta, że dokładnie zasłania szparę pod drzwiami do sypialni Marilyn. Inny ślad prowadzi do braci Kennedych. Sierżant Franklin z policji Los Angeles zeznaje, że podczas patrolu 5 sierpnia po Rusbury Drive w Beverly Hills zatrzymał pędzącego z prędkością 120 kilometrów na godzinę mercedesa. Jego pasażerami byli: przyjaciel Kennedych, Peter Lawford, doktor Ralph Greenson oraz gubernator Robert Kennedy. Także Jack Clemmons uważa, że coś tu nie gra. Gdyby Marilyn Monroe połknęła tabletki, ich ślad musiałby pozostać także w jej żołądku. Ale w żołądku nie znaleziono niczego. Może to świadczyć tylko o jednym – leki dostały się inną niż doustna drogą. Jaką? Być może ktoś zrobił Marilyn lewatywę, żeby nie pozostawiać śladów? Kolejne śledztwa kończą się podobną konkluzją: „prawdopodobne samobójstwo”. I tylko John Huston, z którym pracowała przy „Asfaltowej dżungli” i „Skłóconych z życiem”, nie ma wątpliwości: „Gdy musiałem przerwać zdjęcia podczas kręcenia »Skłóconych z życiem«, wiedziałem, że jest skazana na śmierć. Nikt nie mógł jej ocalić. Pomyślałem: za trzy lata będzie martwa lub zamkną ją w zakładzie psychiatrycznym. Ale to nie Hollywood ją zabiło. Zabili ją ci pieprzeni lekarze, którzy uzależnili ją od lekarstw”. Bezsenność w wielkim mieście Marilyn Monroe ma poważne problemy psychiczne już jako młoda dziewczyna. Winna jest jej matka, Gladys Baker, która pracuje jako montażystka w Consolidated Film Industries i prowadzi bujne życie towarzyskie. Nie wie nawet, kim jest ojciec Marilyn, i nie zamierza wychowywać córki. Według tego, co twierdzi Marilyn, matka oddaje ją na wychowanie już po dwóch tygodniach po porodzie. Odwiedza ją rzadko. Dopiero potem wychodzi na jaw, że Gladys od lat choruje na schizofrenię. W wieku 34 lat nie rozpoznaje już nikogo, trafia do szpitala psychiatrycznego. Marilyn Monroe tuła się. Na pewien czas trafia do sierocińca El Centro Avenue. Zmienia rodziny zastępcze. W żadnej nie zaznaje prawdziwego ciepła, miłości. Przeciwnie. Jest poniżana i gwałcona przez swoich ojczymów. Oprócz niewinności traci jednak raz na zawsze coś znacznie cenniejszego – poczucie stabilizacji i własnej wartości. Odtąd już zawsze będzie się czuła gorsza od innych. Będzie robiła wszystko, by zdobyć akceptację. Nie potrafi jednak nawiązywać trwałych kontaktów. Boi się wszystkiego. Zaczyna mieć kłopoty z zasypianiem. Po raz pierwszy sięga po leki uspokajające, kiedy jako 18-latka staje przed obiektywem aparatu fotograficznego. Zaczyna sięgać po barbiturany, środki nasenne, amfetaminę. Często porównuje się do Jean Harlow, która zmarła w wieku 26 lat. Chodzi na jej grób i mawia, że umrze równie młodo. W 1950 roku próbuje odebrać sobie życie po raz pierwszy. Połyka nembutal. Ale tak naprawdę nie chce się zabić. Ta próba samobójcza to wołanie o pomoc. Między nauką a szarlatanerią W latach 50. w Ameryce króluje moda na psychoanalizę. Nikt nie odróżnia psychoanalityków od psychiatrów. Poważne przypadki medyczne leczą ludzie, którzy mają mgliste pojęcie o tym, co dzieje się w umyśle chorego człowieka. Marilyn też pada ofiarą psychoanalizy. Jeden z jej kochanków, reżyser Elia Kazan, namawia ją do studiów w prestiżowym Actor’s Studio Lee i Pauli Strasbergów w Nowym Jorku. W 1954 roku Marilyn jedzie więc, by uczyć się aktorstwa. Chce udowodnić, że jest aktorką, a nie tylko seksbombą. Początki są obiecujące. Lee Strasberg bierze ją pod swoje skrzydła. Jednak według stosowanej przez Strasbergów tak zwanej metody, aktor nie może grać bohatera – ma nim być. A to wymaga sięgnięcia do najgłębszych zakamarków duszy, także do traum dzieciństwa, by wydobyć skrajne emocje. Dla Marilyn, która przez całe dorosłe życie stara się wyrzucić z pamięci złe wspomnienia dzieciństwa, to najgorsza rzecz, jaka mogła ją spotkać. Lee sugeruje, by poddała się psychoanalizie, a ówczesny przyjaciel aktorki, fotografik Milton Green, poleca jej Margaret Herz Hohenberg. Marilyn kładzie się na kozetce po raz pierwszy siedem lat przed śmiercią. Jest zachwycona psychoanalizą i szybko się od niej uzależnia. Chodzi do Hohenberg na seanse pięć razy w tygodniu. Nie podejmuje bez lekarki żadnej decyzji. Hohenberg asystuje jej nawet na planie filmu „Przystanek autobusowy”, by służyć wsparciem w każdej chwili. Na planie pojawia się też Paula Strasberg, która staje się kimś w rodzaju trenerki Marilyn. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Po każdym ujęciu Marilyn zwraca się z prośbą o ocenę nie do reżysera, lecz do Pauli. Joshua Logan jest wściekły. Wściekły jest także Arthur Miller, trzeci mąż aktorki, który twierdzi, że seanse szkodzą Joe! Ale do Marilyn nie docierają do niej żadne argumenty. Przez kolejne lata będzie zmieniać psychoanalityków, ale nie wpadnie na pomysł, by udać się pomoc do zwykłego lekarza. Kiedy w 1956 roku jedzie do Londynu na plan „Księcia i aktoreczki”, korzysta ze wsparcia córki Freuda, Anny, która jest przerażona stanem pacjentki. W fiszce odnalezionej po latach w kartotece Anna Freud Center, czytamy: „Pacjentka rozchwiana emocjonalnie, nadpobudliwa, stała potrzeba zewnętrznej akceptacji, lęk przed samotnością, stany depresyjne w przypadku odrzucenia, osobowość paranoidalna ze skłonnościami do schizofrenii”. Za namową Anny Marilyn rozstaje się z Hohenberg i trafia do Marianne Kris – ona także nie ogranicza się do seansów z Monroe. Towarzyszy jej na każdym kroku, także na planie „Pół żartem, pół serio”. Szybko staje się jasne, że i terapia prowadzone przez Kris nie przynosi Marilyn ulgi. Monroe dwukrotnie próbuje skończyć ze sobą. Kiedy po 47 seansach przeprowadzonych w trakcie dwóch miesięcy, telefonuje do Kris po raz trzeci i mówi, że ma już dość życia, ta umieszcza ją w zakładzie psychiatrycznym. Marilyn ma 34 lata – tyle, ile jej matka, kiedy trafiła do szpitala psychiatrycznego. Oszołomiona narkotykami nie zdaje sobie sprawę, co podpisuje. Trafia na oddział zamknięty kliniki Psychiatrycznej Payne Whitney. Celi bez klamek, za to z kratami w oknach. Jest przerażona, chce wyjść. Ale o tym, kiedy wyjdzie, mają zdecydować lekarze. Ratunek przychodzi dopiero po miesiącu. Na pomoc przybywa jej drugi mąż, Joe DiMaggio. Jest wolna, ale jej stan jest tragiczny. Dziennie łyka po 20 tabletek nembutalu. Przed połknięciem przekuwa kapsułki szpilką, by przyspieszyć ich kto tu rządzi? Najwięcej krzywdy wyrządza jednak Marilyn ostatni z jej terapeutów, Ralph Greenson. Psychoanalityk gwiazd i gwiazda wśród psychoanalityków. Jego pacjentami są Vivien Leigh i Frank Sinatra. Większość skończy równie źle jak Monroe. W jakiś sposób Marilyn od początku zdobywa nad nim psychiczną przewagę. Psychoanalityk zaczyna grać rolę ojca swojej pacjentki. Ulega jej kaprysom. Wkrótce zaczyna przyjmować Monroe u siebie domu. „Wiem, że to niezgodne z zasadami sztuki lekarskiej. Ale dzięki temu Marilyn będzie miała namiastkę domu i rodziny”, tłumaczy. Skutek jest przeciwny. Marilyn cierpi jeszcze bardziej. Greenson jest przy niej, gdy ta kręci kolejne filmy: „Pokochajmy się”, „Skłóconych z życiem” oraz „Słodki kompromis”. Ale jego rola coraz bardziej ogranicza się do przepisywania coraz większych dawek. 26 sierpnia 1960 roku, podczas kręcenia „Skłóconych z życiem” Monroe znika na kilka dni. Nafaszerowana środkami uspokajającymi, placidylem, wodzianem chloralu, zostaje odratowana cudem. Już regularnie zażywa już demerol – narkotyczny środek znieczulający, przypominający morfinę, pentotal sodu – środek uspokajający używany w anestezjologii. Greenson dostarcza jej trzy miligramy nembutalu dziennie. Marilyn aplikuje je sobie sama dożylnie albo wprowadza w postaci lewatywy. Wprowadzone przez żołądek już nie działają. Gdy nie ma sił, wzywa psychoanalityka. W nadziei, że uda mu się kontrolować środki brane przez pacjentkę, Greenson kieruje ją do kolegi internisty Hymana Engelberga. Nie podejrzewa jednak, że Monroe oszukuje obu swoich lekarzy. I od każdego otrzymuje to, co sobie zażyczy. W tym „zastrzyki młodości”, których składu nikt nigdy nie pozna. Dzięki nim może jako tako funkcjonować. Jest także w stanie wyjść na scenę Madison Square Garden, by zaśpiewać „Happy Birthday” z okazji 45. urodzin kochanka, Johna F. Kennedy’ego. Zasnąć na zawsze Gdy zastrzyki przestają działać, już żywym trupem. Wychudzonym ciałem, przez które – jak zauważa jej przyjaciel Truman Capote – niemal widać udręczoną do granic możliwości duszę. Ma opuchniętą twarz, włosy zniszczone wodą utlenioną. Popada to w euforię, to skrajną rozpacz. Godzinami siedzi przed lustrem i wpatruje się w swoje odbicie, jakby po tej drugiej stronie był ktoś nieznany. Coraz częściej mówi o sobie: „Ona”. Twierdzi, że słyszy głosy. Greenson jest pewny, że to początki schizofrenii. Tamtego feralnego wieczora, Marilyn też nie może zmrużyć oka. Zaczyna łykać tabletki. Pragnie już tylko jednego – odpocząć od życia. Zasnąć. W końcu dopina swego... Magda Łuków / Viva
Choć od odejścia największej legendy amerykańskiego kina minęło już ponad pół wieku, okoliczności śmierci Marylin Monroe wciąż budzą emocje. Fot. Wikipedia Był wczesny niedzielny ranek, 5 sierpnia 1962 r., gdy sierżant Jack Clemmons z komisariatu policji w Los Angeles otrzymał zgłoszenie, które na kilka kolejnych miesięcy uczyniło skromnego funkcjonariusza gwiazdą światowych mediów. „Marilyn Monroe nie żyje, popełniła samobójstwo” – poinformował go dzwoniący mężczyzna. Okazał się nim osobisty lekarz największej ówczesnej gwiazdy kina, Hyman Engelberg. Clemmons natychmiast wsiadł do radiowozu i pojechał do Brentwood, gdzie mieściła się rezydencja aktorki. W sypialni znalazł jej nagie ciało leżące na łóżku twarzą w dół, z dłonią zaciśniętą na słuchawce telefonu. Na szafce nocnej policjant dostrzegł puste buteleczki po lekarstwach. W domu, oprócz Hymana Engelberga, znajdowała się jeszcze gosposia Monroe Eunicę Murray i drugi lekarz, psychiatra Ralph Greenson, który jako pierwszy pojawił się w Brentwood. Jak wyjaśniał policjantowi, próbował ratować życie będącej w stanie agonalnym gwiazdy, wstrzykując jej w serce dawkę adrenaliny. Bezskutecznie. Czy Johnny Depp jest damskim bokserem? Kilka dni później oficjalnie ogłoszono protokół z sekcji zwłok aktorki. Wynikało z niego, że przyczyną śmierci Marylin Monroe było przedawkowanie środków nasennych (barbituranów). Przypominano wcześniejsze próby samobójcze, skłonności depresyjne oraz zaburzenia emocjonalne spowodowane traumatycznym dzieciństwem gwiazdy – matka urodziła ją w wieku 15 lat, kilkanaście razy oddawała córkę pod opiekę rodzin zastępczych, a babcia po próbie uduszenia wnuczki poduszką trafiła do szpitala psychiatrycznego. Mimo to wiele osób nie uwierzyło w samobójstwo Marylin Monroe. Do dziś pojawia się mnóstwo teorii spiskowych, głoszących, że aktorka została zamordowana. Romans z prezydentem Okoliczności śmierci gwiazdy wciąż rodzą wiele pytań, na które trudno znaleźć odpowiedź. Nawet domniemana depresja Marylin Monroe, mająca popchnąć ją do dramatycznego kroku, nie wszystkich przekonuje. Akurat w chwili śmierci aktorka nie miała powodów do zmartwień – we wrześniu zamierzała wrócić na plan filmowy i w rozmowach z przyjaciółmi nie ukrywała radości z tego powodu. Fot. Wikipedia Zabiła ją mafia? Inną wersję wydarzeń przedstawiają dwaj dziennikarze śledczy: Jay Margolis i Richard Buskin. Ich zdaniem za morderstwem rzeczywiście stał Robert Kennedy, ale miał on zmusić lekarza Monroe, Ralpha Greensona, do wstrzyknięcia śmiertelnej dawki pentobarbitalu prosto w serce aktorki. Niektóre teorie spiskowe szukają przyczyn śmierci gwiazdy w jej kontaktach z mafią, bardzo intensywnych zwłaszcza w okresie romansu z Frankiem Sinatrą. Marylin była wówczas częstym gościem w należącym do niego Cal-Neva Lodge, słynnym kasynie i ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem Tahoe. Miejsce chętnie odwiedzali również gangsterzy, na czele z Samem Giancaną, szefem chicagowskiej mafii, osobistym przyjacielem rodziny Kennedych. Nic dziwnego, że pojawiają się spekulacje, według których to jego Robert miał poprosić o „uciszenie Monroe”. Natomiast znany pisarz i publicysta Norman Mailer, w głośnej biografii „Marylin” udowadniał, że aktorka została zamordowana przez agentów FBI i CIA w związku ze swoim romansem z Kennedym. Iga Lis - jej kariera w modelingu nabiera tempa! Fot. Wikipedia Świat patrzy na relacje Monroe z prezydentem USA przez pryzmat słynnej gali z okazji 45 urodzin Johna Kennedy`ego, podczas której gwiazda odśpiewała słynne „Happy birthday”. Jednak rzeczywistość nie była tak romantyczna, o czy świadczą opublikowane niedawno pamiętniki znanego detektywa Freda Otasha, który założył podsłuch w domu aktorki. Jego zdaniem w przeddzień śmierci Monroe pokłóciła się z Robertem Kennedym, zarzucając, że „czuje się jak kawałek mięsa, który sobie przekazują”. Zapowiedziała zwołanie na 6 sierpnia konferencji prasowej. Miała na niej ogłosić, że była z Robertem w ciąży i musiała dokonać aborcji. Zamierzała też przyznać się do romansu z prezydentem, a nawet wyjawić otrzymane od braci informacje o tajnej współpracy między CIA i mafią w celu likwidacji Fidela Castro, komunistycznego przywódcy Kuby. Mężczyzna próbował ją uciszyć, a kiedy to się nie udało, doszło do szarpaniny. „Wziął poduszkę i przycisnął ją do łóżka. Zrobiło się cicho. Robert pospiesznie wyszedł” – relacjonował Otash. Fot. Wikipedia Czy poznamy kiedyś prawdę o śmierci gwiazdy? Nie wiadomo. Niewątpliwie jednak Marylin Monroe wciąż budzi emocje i nadal… świetnie zarabia – około 10 mln dolarów rocznie. Prawa do jej wizerunku należą obecnie do firmy Authentc Brand Groups, która potrafi wspaniale to wykorzystać. Efekty widać na ekranach telewizorów i w drogeriach, ponieważ ostatnio Monroe wystąpiła razem z Charlize Theron w reklamie perfum J`Adore Diora. „Dzięki nowoczesnym technologiom Marilyn ma przed sobą wielką karierę w mediach i branży rozrywkowej” – przekonuje Jamie Salter, szef ABG. Co ciekawe, za życia MM była stosunkowo słabo opłacaną aktorką – jej ekranowa partnerka w filmie „Mężczyźni wolą blondynki”, Jane Russell, otrzymała dziesięciokrotnie wyższą gażę. RAF Fot. Wikipedia Wątpliwości budziła również sekcja zwłok gwiazdy. Analizie toksykologicznej poddano tylko jej wątrobę, a gdy zastępca biegłego sądowego, Thomas Noguchi chciał zbadać pozostałe organy, usłyszał, że już się ich pozbyto. „Na podstawie mojego własnego zaangażowania w sprawę, poczynając od sekcji zwłok, uznałbym za bardzo prawdopodobne samobójstwo. Ale uważam również, że aż do momentu całkowitego upublicznienia akt FBI oraz notatek z poufnych rozmów z przyjaciółmi aktorki spór wokół śmierci Marilyn Monroe będzie trwać” – napisał Noguchi. Wątek FBI przewija się w tej sprawie bardzo często, ponieważ Centralne Biuro Śledcze niezwykle interesowało się życiem gwiazdy, a po jej śmierci ocenzurowało mnóstwo materiałów. Część z nich ujawniono dopiero po wielu latach. Dokumenty potwierdziły, że Marylin Monroe była kochanką prezydenta Johna Kennedy`ego, a także jego brata Roberta, prokuratora generalnego. Piękna aktorka chętnie uczestniczyła w ich orgiach, aranżowanych w apartamencie nowojorskiego hotelu Carlyle przez słynnego piosenkarza Franka Sinatrę. Janis Joplin – buntowniczka, w której kochali się Morrison i Cohen Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
marilyn monroe zdjecia po smierci